Marina, czyli niedyskretny urok nowobogactwa
Restauracja Marina w Gródku nad Dunajcem jest jak Renata Kaczoruk. Po bliższym poznaniu zdecydowanie traci.
Nie żebym znał osobiście Renatę Kaczoruk, ale naprawdę ta piękna dziewczyna nie powinna była występować w „Azja Express”. Marinę (restaurację) w Gródku nad Dunajcem poznałem osobiście i było to spotkanie rozczarowujące. Piękna dziewczyna, z którą się umówiłem miała czarne kreski zamiast brwi i usta pełne botoksu.
Zresztą z tym umawianiem się to też ciekawa historia. Będąc na krótkim wypadzie w Nowym Sączu z przyjaciółmi zadzwoniłem by zrobić rezerwację w Marinie w Gródku nad Dunajcem. Przez telefon otrzymałem jednak informację, że tego dnia nie będzie już miejsc w restauracji. Zdecydowaliśmy się jednak zaryzykować, bo chcieliśmy obejrzeć położony nad Jeziorem Rożnowskim Heron Live Hotel (skąd ta dziwna mania nazywania hoteli po angielsku – pomijam, że w tłumaczeniu to by było coś jakby Czapla Na Żywo Hotel), gdzie mieści się Marina. Gdy dotarliśmy do restauracji okazało się, że miejsc jest całkiem sporo i po krótkich negocjacjach dostaliśmy stolik.
Marina jest bardzo atrakcyjnie położona. By się do niej dostać trzeba zjechać na piętro -3 (minus 3), ale nie lądujemy w piwnicy, lecz ciągle dość wysoko ponad jeziorem. Poza okazałym tarasem z widokiem na jezioro także wewnętrzne stoliki mają całkiem przyjemny krajobraz. Jedzenie z takimi obrazami w tle to przyjemność.
Gdy już udało nam się wynegocjować stolik dostaliśmy przystawkę w postaci pieczonego na miejscu chleba, nierafinowanego oleju rzepakowego oraz pasty bakłażanowej. Byliśmy głodni więc przystawką szybko zniknęła, ale były to trochę miłe złego początki.
Zapiekana troć fiordowa z duszoną młodą kapustą i koprem włoskim jest to rzecz godna polecenia
Zacznijmy od rzeczy najprzyjemniejszej. Zapiekana troć fiordowa z duszoną młodą kapustą i koprem włoskim (62 złote) jest to rzecz godna polecenia. Troć to ryba wykwintna, której smak dość łatwo opisać. Gdyby łosoś i pstrąg mieli naprawdę udane dziecko tak właśnie by smakowało. Zapieczenie troci z młoda kapustą i koprem włoskim to także znakomity pomysł, gdyż połączenie to tworzy poezję smaku. Niestety porcja jest jak dla wróbelka i ledwie człowiek skosztuje tej wspaniałości już musi oglądać pusty talerz.
Chrupiący dorsz z sosem tatarskim i groszkiem (49 złotych) już tylu komplementów ode mnie nie dostanie. Po pierwsze „chrupiący” w tej potrawie oznacza po prostu tempurę. Ja szczerze mówiąc tempury nie cierpię, uważam, że jest to azjatycki sposób na to żeby tanio się napchać (czyli do mięsa dodać mąki i tłuszczu). Kawałki dorsza – przyznaje bez bicia pysznego – były maciupeńkie. Nie chce przesadzić w oczernianiu restauracji Marina, ale nie wiem czy sama ryba w tej potrawie ważyła powyżej 100 gramów. Wreszcie dodatki jakieś takie pospolite. Młody groszek zielony wymaga pewnej delikatności, której tutaj zabrakło. Sos tatarski smakował jak ze słoika winiary, a o podaniu do ryby zwykłego majonezu szkoda wspominać.
Troć to ryba wykwintna, której smak dość łatwo opisać. Gdyby łosoś i pstrąg mieli naprawdę udane dziecko tak właśnie by smakowało. Zapieczenie troci z młoda kapustą i koprem włoskim to także znakomity pomysł, gdyż połączenie to tworzy poezję smaku.
Wreszcie kotleciki jagnięce z sosem musztardowym (74 złote). Uczciwie trzeba przyznać, że w menu jest napisane kotleciki, bo z pewnością nie są to kotlety. Ale jako, że na skromne porcje już narzekałem powiem tyle, że półsurowa jagnięcina nie spełniła moich oczekiwań, ale to chyba moja wina, bo oczami wyobraźni widziałem talerz pełen pysznej duszono-smażonej baraniny rozpływającej się w ustach. Sos musztardowy jadłem kiedyś pyszny – konkretnie w Zalipiankach Ewy Wachowicz – ten podany do kotlecików jagnięcych był po prostu zwykły (a nie tego oczekuje w tego typu restauracji).
Podsumowując. Restauracja Marina w Gródku nad Dunajcem jest uroczo położona
Podsumowując. Restauracja jest uroczo położona. Niestety zadęcie i wysokie ceny nie są adekwatne do jakości jedzenia. Może kucharz/manager powinien wybrać się do wspomnianych już Zalipianek Ewy Wachowicz by zobaczyć, że można taniej i znacznie lepiej. Dodatkowo wybierając się do restauracji Marina w Gródku nad Dunajcem trzeba pamiętać, że w dużej części klientami restauracji są hotelowi goście. Jacy to goście? Jakby to powiedzieć oględnie. Najtańszy nocleg w hotelu to 600 zł za dobę, a nocleg w penthausie kosztuje co najmniej 3000 zł. Po prostu goście Mariny nie oszczędzają na operacjach plastycznych, a zakupy robią w Vitkacu 🙂
3 osoby dorosłe plus jedno dziecko zapłaciły 370 zł z napiwkiem i wyszły niezbyt zadowolone, acz na pewno nie głodne.